Obyczajowy kącik #14: Laila Shukri "Byłam służącą w arabskich pałacach"

Obyczajowy kącik #14: Laila Shukri "Byłam służącą w arabskich pałacach"



"Niespodziewane huragany historii sprawiają, że ludzie mogą znaleźć się w miejscach
i zaułkach, gdzie ich dotychczasowa pozycja lub wyznawane wartości, które przez lata wydawały
się niewzruszone, ulegają nieoczekiwanej przemianie. Dlatego zawsze powinniśmy pamiętać
o tym, że nigdy nie wiadomo, kim będziemy jutro. Za sprawą jednego silnego podmuchu wiatru
historii możemy zyskać lub stracić wszystko".


Muszę przyznać, że zawsze unikałam książek o podobnej tematyce. Nie interesowały mnie historie umiejscowione w krajach arabskich, ich kultura czy opowiadania miłosne (a raczej harlekiny, które od razu przychodzą mi na myśl). Najzabawniejsze jest to, że sięgnęłam po ten tytuł, tylko i wyłącznie dlatego, że moja babcia gorąco mi polecała. 
I pożyczyła książkę.
Teraz wiem ile by mnie ominęło, gdybym przeszła obojętnie obok tej powieści.

Historia zaczyna się bardzo niewinnie, poznajemy małą Bibi, radosną, dorastającą w biedzie dziewczynkę, która żeby zapewnić życie swojej rodzinie- musi iść do pracy. W tym celu zostaje wysłana przez mamę do Kuwejtu. Mimo, iż bohaterka jest za młoda na pracę, pracodawcy zatrzymują Ją u siebie w domu. Jest jednak jeden warunek: musi być im bezwzględnie podporządkowana. Dziesięcioletnia Bibi, której zostało odebrane dzieciństwo, musi opiekować się małym dzieckiem i zadbać o cały pałac. 
Autorka ukazuje codziennie życie służących, które dla nas Europejczyków jest wręcz szokujące.

Dawno nie czytałam powieści, która wzbudziłaby we mnie tyle skrajnych emocji. Nie umiem sobie wyobrazić, jak można dziesięcioletnie dziecko wysłać do pracy. Zwłaszcza, że Jej matka sama wcześniej była służącą i wiedziała jaki los czeka córkę. Od samego początku współczułam Bibi, ponieważ brutalnie odebrano Jej dzieciństwo, a następnie potraktowano jak własność.
W moim odczuciu służąca przestaje być człowiekiem, jest rzeczą, którą można poniżać, molestować seksualnie czy znęcać się fizycznie oraz psychicznie. To nie do pomyślenia, że w dzisiejszych czasach dzieją się podobne sytuacje. 
W książce przeplatają się losy innych służących, również smutne i pełne goryczy. Najbardziej utkwiła mi jedna, ta o nieszczęśliwej miłości, która tragicznie skończyła się dla młodej dziewczyny.

W powieści pojawia się również wątek polityczny. Nieustanne zagrożenie życia ze względu na wojnę. Nawet w takich sytuacjach los służących należy wyłącznie do pracodawców. 
Nawet jeśli młodym dziewczynom uda się wrócić do swojego bezpiecznego domu, to co czeka je po powrocie jest o wiele gorsze niż wojna. Stanowią hańbę dla rodziny.

Książka wzbudziła we mnie ogromne emocje. Długo nie mogłam ochłonąć po przeczytaniu powieści. Autorka posługuje się prostym językiem, więc nikt nie powinien mieć problemów z czytaniem. Chociaż chwilami książka wydaje się być naiwna oraz infantylna, historie, które zostały ukazane w powieści nie były w żadnym stopniu uproszczone. Trzeba brać pod uwagę fakt, że są to wspomnienia dziecka, które zostały spisane przez autorkę.
"Byłam służącą w arabskich pałacach" gorąco polecam. 

Miłego!
Romantyczny kącik #12: Colleen Hoover "Confess"

Romantyczny kącik #12: Colleen Hoover "Confess"


"Zawsze będę cię kochał, nawet kiedy nie będę już mógł."

Colleen Hoover zasługuje na oddzielną półkę w moim regaliku, bo w sercu już dawno zajęła sporą część.
Z każdą nową powieścią utwierdzam się w przekonaniu, że w końcu znalazłam idealną autorkę, która potrafi poruszyć moje serce, łamiąc je, a później kawałek po kawałku posklejać w całość. Cudowności!

Owen, utalentowany malarz, jako inspiracje do stworzenia swoich dzieł wykorzystuje wyznania obcych ludzi. Słowa przenosi na płótno, które dzięki farbie i pędzlom stają się namacalne.
Auburn pragnie odzyskać część swojego życia, dlatego desperacko szuka pieniędzy. Nieprzypadkowo trafia do galerii artysty. To spotkanie wywołuje lawinę wydarzeń, których nie są w stanie powstrzymać.
Każdy z nich skrywa bolesną przeszłość, głęboko ukryte sekrety, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. 

"Confess" idealnie wpasował się w mój nastrój. 
Potrzebowałam czasu, by otrząsnąć się i podnieść (między innymi dlatego nie byłam w stanie pisać), a ta powieść pomogła mi wstać na nogi. 

Historia Owena i Auburn od razu przypadła mi do gustu, bo jak wiadomo, nie jest to typowa opowieść miłosna. Poznajemy dziewczynę, która desperacko próbuje zarobić pieniądze, nie wiemy dlaczego potrzebuje tak dużej sumy, możemy jedynie się domyślać. Kiedy wkracza do galerii Owena, przepełnionej Jego sztuką (która nawet będąca opisem na kartkach zachwyca odbiorcę) do końca nie wiemy jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Mimo to możemy wyczuć więź, która pojawia się między nimi.

W książce urzekły mnie cytaty, niesamowite czasem wręcz bolesne i osobiste wyznania, które jak się okazało były prawdziwe, nie stworzone specjalnie na rzecz powieści. To sprawiło, że "Confess" nabrało nowych barw, które urealniły historię i mogłam bardziej wczuć się w daną sytuację. Bez płytkich słów rzuconych byle jak na papier. Tak, jakbyśmy stali obok i uczestniczyli w tym wszystkim.
Podobnie jak w "Maybe someday", w którym mamy możliwość odsłuchać muzykę tworzoną przez bohaterów, tak tutaj obrazy Owena zostały zilustrowane. Między innymi za to uwielbiam Hoover. Jej książek nie da się tylko przeczytać, odczuwamy je całą osobą.
Równie piękne w tej powieści jest to, że nic nie dzieje się przypadkowo. Każda podjęta decyzja ma wpływ na dalsze wydarzenia, żaden wątek nie zostaje pominięty, wszystko łączy się w jedną całość.

Jeżeli chodzi o fabułę, autorka porusza trudne tematy. Problemy, z którymi borykają się bohaterowie nie należą do prostych a rozwiązania nie zawsze bywają tak oczywiste. Zwłaszcza, gdy serce walczy z rozumem, a podjęcie jednej decyzji może zranić uczucia drugiej osoby. Mimo wieku, bohaterom nie można zarzucić niedojrzałości. 

Colleen Hoover nie zawiodła mnie. Pomogła mi w najtrudniejszym okresie, potrzebowałam wspaniałej powieści- i otrzymałam ją. Gdybym miała podsumować je jednym wyrazem to byłoby OMG.
Polecam z całego serca.

Miłego!
KultuRadande #3

KultuRadande #3



Sporo czasu minęło od ostatniego wpisu.
Dobrze, że istnieje taka strona jak filmweb, bo szczerze powiedziawszy miałabym problem z odświeżeniem pamięci. Przez ostatnie miesiące wiele filmów i seriali przewinęło się w moim życiu, jednak nie o wszystkich dzisiaj będę pisać. Nie chcę, by ktokolwiek zasnął podczas czytania, prawda?

Mroczny kącik #7: Stephen King "Cmętarz zwieżąt"

Mroczny kącik #7: Stephen King "Cmętarz zwieżąt"



"Koty to gangsterzy świata zwierzęcego, żyjący poza prawem i tam ginący."


"Cmętarz zwieżąt" to moja kolejna próba przezwyciężenia strachu. Tak, niektórych książek twórczości Kinga boję się podnieść, a co dopiero przeczytać. Swoją przygodę zaczęłam niewinnie z "Panem Mercedesem", który ma niewiele wspólnego z klasyką autora.
Teraz z niecierpliwością czekam na wydanie "Lśnienia".

Obyczajowy kącik #13: "O wiele więcej" Kim Holden

Obyczajowy kącik #13: "O wiele więcej" Kim Holden



"Wszyscy potrzebujemy pomocy. Trudno być człowiekiem, gdy jest się samemu."

Kim Holden potrafi zachwycić czytelnika. Przekonałam się o tym po przeczytaniu "Promyczka" i "Gusa". Dlatego nie mogłam się doczekać kolejnej lektury i czym prędzej zabrałam się za czytanie "O wiele więcej".
Romantyczny kącik #11: Colleen Hoover "November 9"

Romantyczny kącik #11: Colleen Hoover "November 9"


"Nigdy nie będziesz w stanie się odnaleźć, jeśli zatracisz się w kimś innym."


To już moje czwarte spotkanie z Colleen Hoover. Pierwsze niezbyt dobrze wspominam, o pozostałych możecie przeczytać tutaj
Colleen potrafi oczarować czytelnika, o tym już zdążyłam się przekonać.
Ta powieść jest przykładem idealnego romansu, który porusza serce i sprawia, że szybko o nim nie można zapomnieć. Nie jest mdły, powtarzalny.
Jest jedyny w swoim rodzaju.

Romantyczny kącik #10: Jojo Moyes "Dziewczyna, którą kochałeś"

Romantyczny kącik #10: Jojo Moyes "Dziewczyna, którą kochałeś"


"Im wyżej człowiek się wdrapie, tym bardziej wszystkie zasady się zacierają, a to, co czarne albo białe, robi się coraz bardziej szare."

Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej książce. Czy będzie tak dobra jak „Zanim się pojawiłeś”, czy wręcz przeciwnie, jak w przypadku „Kiedy odszedłeś”, będę chciała jak najszybciej o niej zapomnieć?
Dziewczyna, którą kochałeś” przywróciła moją wiarę w twórczość autorki. Nie mogę powiedzieć, że jest to najlepsza powieść Moyes z wszystkich książek, które dotychczas przeczytałam, ponieważ historia Lou i Willa głęboko zapadła mi w sercu. To co otrzymaliśmy w „Dziewczynie” różni się od znanych nam powieści. Jest wyjątkowa, unikalna i dlatego szybko skradła kolejny skrawek mojego serca.


Dziewczyna, którą kochałeś” przedstawia dwie historie kobiet, które żyją w różnych czasach. Sophie wraz z siostrą mieszkają we Francji w niewielkim mieście okupowanym przez Niemców podczas I Wojny Światowej. Każdy ich dzień wypełniony jest pracą w hotelu oraz wyczekiwaniem powrotu małżonków. Sophie otuchy dodaje portret, Jej własny, namalowany przez ukochanego na początku ich znajomości.
Liv, wdowa po architekcie, mieszka we współczesnej Anglii. Po mężu został Jej dom i portret nieznanej kobiety. Bohaterka ledwo wiąże koniec z końcem i w chwili, gdy chcą odebrać Jej jedyną cenną rzecz- zaczyna walczyć.
Tym samym poznaje historię „Dziewczyny, którą kochałeś”.

Książka nie jest typowym romansem, chociaż zalicza się do tej kategorii.
Miłość, która stawiana jest na pierwszym miejscu, nie przedstawia mdłej i przepięknie ubarwionej historii par. W tej powieści ukazana jest tęsknota, za tym co zostało utracone i odebrane. Obie bohaterki próbują walczyć z wewnętrznym bólem, który pozostał po ukochanych.

Moyes przedstawia nam obraz kobiety, silnej i zdeterminowanej, która walczy do samego końca. Niezależnie od czasu, zarówno Sophie jak i Liv muszą sobie same radzić w ciężkich sytuacjach. Mogą liczyć jedynie na siebie, tym samym udowadniając innym, że nie ma rzeczy niemożliwych.


Przepiękna powieść, która niejednokrotnie sprawiła, że łzy wzruszenia napływały mi do oczu. Nie zrażajcie się opisem znajdującym się na tyle książki, sama miałam wątpliwości, czy powieść jest warta zachodu. Jest, oczarowała mnie od samego początku.


Polecam z całego serca!
KultuRadande #2

KultuRadande #2


Maj.
Maj to mój ulubiony miesiąc.
Nie dlatego, że świętuję pierwszy rok prowadzenia bloga (i nie poddałam się!). 
Powodem jest przyroda, która się budzi i zachwyca swoim wyglądem. 
Jeżeli rozpoczął się mój miesiąc, oznacza to, że czas podsumować kwiecień. 

Film




Piękna i bestia to jedyny film, który obejrzałam w kinie. Historię każdy zna, nie trzeba streszczać fabuły. Bo kto nie słyszał opowieści o Belli, która chcąc uratować swego ojca, zgadza się na mieszkanie w domu Bestii? O miłości nie od pierwszego wejrzenia? 


Idąc do kina miałam obawy, czy aby na pewno nie wyjdę z sali rozczarowana. Staram się unikać musicali, ponieważ jest to najmniej lubiany przeze mnie gatunek filmowy. Dodatkowo, negatywne wypowiedzi jeszcze bardziej namieszały mi w głowie. 
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć: film był cudowny. Kostiumy, muzyka czy gra aktorska- wszystko mnie oczarowało! Podobnie jak główna bohaterka, powoli zakochiwałam się w księciu i muszę przyznać, że mimo wszystko- wolałam Go pod postacią Bestii. I ta biblioteczka! 
Chyba nie muszę nic więcej pisać.

Serial

    
Clique to nowość w HBO. Holly i Gorgia przyjaźnią się od dzieciństwa. Razem studiują, mieszkają obok siebie, są nierozłączne. Również mają wspólny cel: chcą dostać się na elitarny staż organizowany przez wykładowcę ekonomii- McDermida. Jednak nie każdy ma szansę tam się dostać. Aby zwiększyć swoje szanse, Gorgia postanawia zbliżyć się do dziewczyn, które należą do prestiżowej organizacji studenckiej. Przyjaźń z Holly zostaje wystawiona na próbę.


Po opisie wywnioskowałam, że serial nie będzie wymagał ode mnie zbyt intensywnego myślenia. Oczywiście, już po pierwszych minutach oglądania zrozumiałam, że się mylę.
Sezon posiada jedynie sześć odcinków, jednak z każdym obejrzanym wciągałam się jeszcze bardziej. Nikt nie wie, co dzieje się za drzwiami organizacji i ile trzeba poświęcić dla upragnionego stażu. I zakończenie, które wszystko wyjaśnia (tym samym wbijając widza w siedzenie).
Jednak (dla mnie) ten serial miał wielką wadę. Aktorka, która grała jedną z głównych bohaterek (Holly) za nic nie pasowała mi do tej roli. Cały czas mnie irytowała, przez co nie mogłam się w stu procentach skupić na fabule. Ale to tylko moje zdanie. Wam może się spodobać.

YouTube


Life is Strange to gra, którą ponownie obejrzałam w kwietniu. Tak, obejrzałam a nie grałam. Osoby, które choć trochę mnie znają, wiedzą, że uwielbiam oglądać gry na YouTubie. Jakoś od dziecka wolałam przyglądać się niż sterować postaciami (przynajmniej jak coś strasznego się działo, mogłam schować się pod kołdrę). 


Akcja rozgrywa się w amerykańskim miasteczku. Główna bohaterka, Max, jest studentką fotografii na Akademii Blackwell. W szkolnej toalecie odkrywa, że posiada moc cofania czasu, dzięki czemu może uratować swoją przyjaciółkę Chloe. Jednak Jej działania wpływają na późniejsze wydarzenia (wywołuje tzw. efekt motyla).

Jest to jedna z lepszych gier, jaką kiedykolwiek widziałam. Nie tylko ze względu na grafikę czy niesamowitą muzykę. Fabuła odgrywa tutaj najważniejszą rolę. Wybory, które trzeba dokonać i konsekwencje z jakimi musimy się uporać. To jak postąpimy, będzie miało ogromny wpływ na przyszłość obu dziewczyn (jak i również całego miasta).
Zachęcam do kupienia lub obejrzenia (polecam Wam mój ulubiony kanał: yoji720). 



Krótka Przerwa- u dziewczyn znajdziecie wszystko, co może Was zainteresować. Mówią o książkach, serialach (tak właśnie trafiłam na ten kanał), kobietach i kulturze. 

Jeżeli znajdziecie chwilkę, zróbcie sobie krótką przerwę i zajrzyjcie na kanał Justyny i Natalii, bo naprawdę warto: https://www.youtube.com/JustynaSucheckaNataliaSzostak


Miłego!
Mroczny kącik #5: Remigiusz Mróz "Behawiorysta"

Mroczny kącik #5: Remigiusz Mróz "Behawiorysta"


"Oto twoje nuty. Wybierz dobrze, bo od twojego ruchu zależy melodia ich życia."

Uwielbiam kiedy podczas czytania wzrasta poziom adrenaliny.
Gdy oddech jest nierówny a serce uderza coraz mocniej, jakby chciało przebić się przez klatkę piersiową. Wtedy wiem i czuję, że powieść jest dobra.
KultuRadande #1

KultuRadande #1


Przedstawiam Wam nową serię, której w ogóle nie miałam w planach. Po prostu tak wyszło.
Mój świat obraca się nie tylko wokół książek i sztalugi, ale również filmów i seriali.
"Uwielbiam" to mało powiedziane. Oglądanie to miłość nieskończona, a kiedy trafię na jakąś perełkę w oceanie internetu- moje serce się raduje.

W związku z tym, że jest to pierwszy post z serii, będzie on niestandardowy. 

W marcu i początkiem kwietnia skupiłam się na trudnej tematyce i nie, nie ma to nic wspólnego z moimi urodzinami.

Seriale


Big Little Lies nie ma nic wspólnego z "Słodkimi kłamstewkami". Ten serial skierowany jest głównie do osób pełnoletnich. Opowiada on o historii trzech kobiet (w zasadzie czterech, ale głównie skupia się na nich), które mieszkają w uroczym, nadmorskim miasteczku Monterey. Miniserial rozpoczyna się od zabójstwa na przebieranej zabawie. Nie wiemy kto zginął, kto jest za to odpowiedzialny i jaki był motyw. I wtedy cofamy się do początku roku szkolnego. Dzięki temu mamy możliwość poznania głównych bohaterek, kochających matek, wpatrzonych w swoich małżonków, prowadzących idealne życie. Czy aby na pewno ich świat jest tak doskonały? Jakie kłamstwa ukrywają przed sobą?

Genialna obsada (Reese Witherspoon, Nicole Kidman i Shailene Woodley), trzymająca w napięciu historia i wzruszające momenty. To wszystko sprawiło, że nie mogłam oderwać się od miniserialu, który powstał na podstawie książki  Liane Moriarty o tym samym tytule.




13 Reasons Why nie potrzebuje trzynastu powodów, by przekonać do obejrzenia go. Serial opowiada o młodej dziewczynie, Hannah Baker, która popełnia samobójstwo. Osoby, które w jakimś stopniu przyczyniły się do Jej śmierci, otrzymują pudełko. W środku znajduje się trzynaście taśm. Na jednej z nich usłyszą historię o sobie, to jak ich zachowanie wpłynęło na decyzję dziewczyny. My poznajemy trzynaście powodów wraz z Clay'em Jensenem, chłopakiem, który był w Niej zakochany.


Serial nie jest jedynie o samobójstwie. Głównie opowiada o problemach w szkole licealnej. To jak dzieciaki potrafią zniszczyć życie komuś innemu, nie myśląc o konsekwencjach.
Niesamowita historia, która nie pozwoli o sobie zapomnieć, cudowna muzyka i milion wylanych łez.
Podobnie jak w przypadku "Wielkich kłamstewek", "Trzynaście powodów" zostało nakręcone na podstawie książki. 




Girls nie jest nowym serialem. Jednakże szósty, ostatni, sezon towarzyszy mi od marca.
Opowiada on o niesamowicie szalonym życiu dwudziestokilkuletnich dziewczyn, które mieszkają w Nowym Jorku. Główną bohaterkę, Hannah, poznajemy w chwili, gdy traci grunt pod nogami.
To co urzekło mnie w tej produkcji to ukazanie prawdziwego życia, które nie zawsze jest kolorowe oraz miłości z pełną gamą emocji. Podejmowanie trudnych decyzji i przyjmowanie wszystkich porażek jak w prawdziwym życiu. Bohaterki nie są idealne, mają swoje humorki i dodatkowe kilogramy. 


Mimo żenujących scen (nie mam problemów z tematem seksu, jednakże niektóre sceny były dla mnie aż za bardzo "zwierzęce") pokochałam ten serial i nie wyobrażam sobie, że niedługo się skończy. 


Tyle w tym KultuRadandowym "miesiącu".
Może znasz jakieś ciekawe seriale lub filmy w podobnym klimacie?

Miłego!
Dwadzieścia trzy powody, by cieszyć się 23 urodzinami

Dwadzieścia trzy powody, by cieszyć się 23 urodzinami


Po północy wybiła moja godzina. 
Od teraz śmiało mogę powiedzieć, że pomimo kolejnego roku nadal jestem mało dojrzałym człowiekiem. Jednak, mimo wszystko, trzeba znaleźć powód, by cieszyć się z tego. 
A nawet dwadzieścia trzy!

1. Szalony a zarazem najgorszy nastoletni okres dawno minął.

2. Hormony już dawno powinny się uspokoić.

3. Będąc w sklepie monopolowym powinni rzadziej pytać się o dowód.

4. Nikt nie będzie traktował mnie jak dziecko.

5. Tylko rodzice i babcie będą uważać mnie za duże dziecko.

6. Jestem wystarczająco dorosła i jednocześnie młoda.

7. Na moje szczęście odpowiadam tylko za siebie.

8. Gdy jestem w Krakowie mogę być Panią Domu (niekoniecznie perfekcyjną).



9. Jestem szczęśliwą singielką.

10. Nie jestem samotna, mam psa.

11. Na psie lata mój owczarek jest starszy ode mnie.

12. Nie mam wielu zmarszczek.

13. Moja pielęgnacja zamyka się na dziale "młoda cera".

14. Należę do wielu klubów, więc w dniu urodzin powinnam dostać rabaty i prezenty.

15. Pod względem muzycznym jestem dojrzalsza.

16. Rzadziej słucham "darcia ryjów".



17. W eleganckich ciuchach nie będę wyglądać jak dziecko, które zgubiło się w szafie mamy.

18. Podobnie z makijażem.

19. Nie boję się spełniać marzeń.

20. Jestem niezależna od innych.

21. Dzieci mówią mi "Dzień dobry Pani", to już coś!

22. Ponoć będę w "kwiecie wieku".

23. Mimo wszystko, zawsze pozostanę sobą.

Powody do radości mam, teraz czas świętować.

Miłego!
Obyczajowy kącik #12: Jessica Shirvington "Między życiem a życiem"

Obyczajowy kącik #12: Jessica Shirvington "Między życiem a życiem"


"Zmiany czasem onieśmielają. Ale nie ma sensu trzymać się czegoś kurczowo tylko dlatego, że przeraża nas perspektywa skoku naprzód. Kiedy człowiek się odważy, raczej rzadko ogląda się wstecz. Trzeba tylko trafić na właściwy moment."

Sięgając po tę książkę miałam nadzieję, że trafiłam na powieść podobną do napisanej przez Jo Walton "Podwójne życie Pat". Była to jedna z pierwszych historii, która mnie urzekła, skłoniła do refleksji i trafiła na mojego bloga (recenzja tutaj). Początek był dla mnie trudny, ponieważ miałam całkowicie inne oczekiwania wobec tej książki.

Jedna dziewczyna, dwa życia i dylematy, które nie dają spokoju. Co 24 godziny budzi się w innym ciele. Raz jest Sabine z Roxbury, zbuntowaną nastolatką mającą u boku zwariowanych przyjaciół. Niestety, kiedy dziewczyna próbuje wytłumaczyć to co się dzieje, rodzina nie do końca rozumie Jej sytuację i posuwa się do radykalnych metod. Jednakże, dzięki temu, główna bohaterka ma możliwość lepszego poznania Ethana. Po północy staje się Sabine z Wellesley, popularną dziewczyną z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Życie, które prowadzi wydaje się być idealne, a przyszłość dokładnie zaplanowana.
Pytanie nasuwa się samo: Które życie wybierze Sabine?

Streszczeń fabuł, znajdujących się na tyłach książek, unikam jak ognia. Niejednokrotnie po przeczytaniu takiego zarysu traciłam ochotę na dalsze poznawanie książki, ponieważ...połowę historii już znałam. I jak mam zostać zaskoczona?
Dlatego, sięgając po tę pozycję, miałam nadzieję, że choć trochę będzie podobna do "Podwójnego życia Pat",
Jak się okazało, główna bohaterka nie miała więcej niż naście lat przez co na początku miałam problem z wczuciem się. Jednakże, gdy fabuła zaczęła się rozkręcać- nie mogłam się oderwać od książki.
Sabine poznajemy w dniu osiemnastych urodzin. Jedna osoba żyjąca w dwóch oddzielnych światach, w których nie tylko życie jest odmienne. Wygląd, zachowanie, rodzina- nic się nie powtarza, nawet budynki stojące w obu światach nie mają wiele wspólnego ze sobą. Pomimo tych wszystkich różnic, kiedy bohaterka chorowała- odbijało się to na drugim życiu. Aż do czasu. Wtedy postanowiła, że pójdzie krok do przodu.
Autorka porusza trudny temat dotyczący samobójstwa. Osoby stojące przed wyborem "żyć czy skończyć z życiem" kierują są różnymi powodami. Sabine kocha życie, ale nie podwójne. Jej decyzję można zrozumieć, zaakceptować lub całkowicie potępić- to jest indywidualna kwestia każdego czytelnika.
W pewnym momencie powieść nabiera tępa i z niecierpliwością czekamy na przeskok z jednego świata do drugiego. Gdy w życiu głównej bohaterki pojawia się Ethan, zmienia się wszystko. Nie tylko Jej istnienie nabiera sensu. Z drugiej strony idealny świat z Wellesley przestaje istnieć, a osoby, którym najbardziej ufała krzywdzą mocniej niż mogłaby kiedykolwiek przypuścić.

"Między życiem a życiem" to powieść o trudnej tematyce, ciężkich decyzjach, pełna wzruszeń i złości. To zestawienie i porównanie dwóch rożnych światów, które łączy jedna osoba. Książka zmusza do myślenia, nikt po przeczytaniu nie zostanie obojętny. Pokazuje wartości życia, abyśmy bardziej je szanowali i doceniali. 

Miłego!
Romantyczny kącik: Colleen Hoover "Ugly love"

Romantyczny kącik: Colleen Hoover "Ugly love"


"Miłość nie zawsze jest ładna. Czasami wciąż masz nadzieję, że w końcu będzie inaczej. Lepiej. A potem, zanim się zorientujesz, znowu jesteś w punkcie wyjścia, a serce zgubiłeś gdzieś po drodze."

Książka "Maybe someday" postawiła wysoko poprzeczkę. Czytając recenzję "Ugly love" miałam nadzieję, że dorówna swojej poprzedniczce, a może nawet przeskoczy i stanie się moim numerem jeden,
Niestety.
Tak się nie stało.
Obyczajowy kącik: M.L. Stedman "Światło między oceanami"

Obyczajowy kącik: M.L. Stedman "Światło między oceanami"



"Dobro i zło są jak cholerne węże, splatają się ze sobą tak ciasno, że człowiek nie potrafi ich rozróżnić, dopóki obu nie zastrzeli. Tyle że wtedy jest już za późno."


Nie ma silniejszego uczucia niż miłość matki do dziecka. Zwłaszcza, gdy po wielu nieudanych staraniach w końcu pojawia się iskierka nadziei.

Kiedy ta iskierka wypełni całego człowieka, wtedy pozostaje tylko kochać.
Romantyczny kącik: Nicholas Sparks "Anioł stróż"

Romantyczny kącik: Nicholas Sparks "Anioł stróż"


"Świat jest piękniejszy, kiedy się uśmiechasz."


Pod koniec gimnazjum namiętnie zaczytywałam się w powieściach Sparksa. Kochałam te miłosne uniesienia, momenty sprawiające nam ból i niespodziewane zakończenia. Z czasem stało się to schematem i potrafiłam przewidzieć kto z kim będzie, domyślałam się, że ktoś na pewno umrze itp. Odstawiłam Jego książki w kąt i dopiero na studiach ponownie do nich wróciłam ("Ostatnią podróż" miło wspominam, film niekoniecznie). Tym razem trafiłam na powieść, którą nie mogę przypisać do znanego już mi schematu. Muszę przyznać, że żadna z dotychczasowych książek tego autora nie wywołała u mnie tylu koszmarów sennych (nie wliczając tych miłosnych, gdy po przebudzeniu uświadamiałam sobie, że obok mnie nikt nie leży).

W wieku dwudziestu pięciu lat Julie zostaje wdową. Z pożegnalnym listem od swojego męża otrzymuje również prezent- niemieckiego doga. Po kilku samotnych latach główna bohaterka gotowa jest rozpocząć nowe życie u boku innej osoby. Przy przyjacielu - Mike'u czuje się najlepiej, Śpiewak (pies) także uwielbia Jego towarzystwo. Jednak o Jej względy zabiega inny, przystojny mężczyzna, którego pies nie akceptuje. Dopiero z czasem ujawnia się prawdziwa twarz jednego z mężczyzn i życie Julie zamienia się w istny koszmar. 

 "Anioł stróż" nie jest typową miłosną historią, do której przyzwyczaił nas autor. To thriller wpleciony między miłością a silnymi emocjami, które towarzyszą nam do ostatnich stron. Mimo, że książka nie jest nowa, a ja stosunkowo niedawno ją odkryłam- ta nowość bardzo mi się spodobała. Ba, gdyby Sparks napisał więcej książek w tym klimacie to na pewno kupiłabym je wszystkie. 

Początek powieści bardzo przypomina mi historię z "Ps. Kocham Cię". List od zmarłego męża, który instruuje swoją żonę, jak ma postępować w przyszłości. Nie powinna bać się otworzyć swojego serca przed innym mężczyzną. I żeby pamiętała, że On zawsze będzie Ją strzegł- jako Anioł Stróż.
Jedyną różnicą między tymi powieściami jest prezent, który z czasem staje się najlepszym przyjacielem głównej bohaterki.

Postać Śpiewaka (psa) nadała kolorów tej powieści. Sytuacje, podczas których Julie rozmawiała ze swoim czworonogiem (a on wszystko rozumiał) sprawiły, że niejednokrotnie wybuchałam śmiechem i zastanawiałam się, czy ja również zachowuje się tak w stosunku do mojego psa (u mnie to raczej monolog). Jednak zwierzę nie tylko potrafiło sprawić, że uśmiech pojawiał się na twarzy, w niebezpiecznych sytuacjach udowadniał swoje oddanie i miłość do właścicielki. 

Postać tajemniczego i przystojnego Richarda od samego początku staje się dla czytelnika zagadką. Nikt do końca nie wie, do czego zdolna jest druga osoba. Mike natomiast jest całkowitym przeciwieństwem rywala. Miły, sympatyczny z ogromnym sercem, który zawsze się pojawia, gdy jest potrzebny. 
Wiadomo jak to z nami kobietami jest, przeważnie lgniemy do nieodpowiednich dla nas osób, a mężczyźni, którzy zasługują na medal "idealnego mężczyzny/przyszłego męża" są przez nas ignorowani. 
Nigdy nas nie zrozumiem.

W pewnym momencie powieść nabiera rozpędu a sytuacje opisane w powieści mrożą krew w żyłach. Autor w niesamowity sposób pokazał drugą, niebezpieczną stronę człowieka, który nie potrafi poradzić sobie z odmową. Koszmar, o jakim jest mowa w opisie to nie tylko niewinne prześladowanie drugiej osoby. To nękanie i strach. Obawa o swoje życie.

Oczywiście w książce nie mogło zabraknąć wzruszających scen. Emocje z nimi związane jeszcze długo po przeczytaniu powieści mnie nie opuszczały. To jak autor zakończył historię sprawiło, że serce pękło mi na kilkanaście drobnych części, których łatwo nie jest skleić.

Polecam książkę każdej osobie, nie tylko fanom twórczości autora, ale głównie czytelnikom, którzy mają obawy przed sięgnięciem po jakąkolwiek powieść Sparksa. Tak jak wspominałam wyżej, nie jest to typowy romans z przetartym i znanym nam schematem. To opowieść o wielkiej miłości i oddaniu, a także strachu i bólu, który towarzyszy nam do ostatnich stron.

Miłego dnia! 
Romantyczny kącik: Colleen Hoover "Maybe Someday"

Romantyczny kącik: Colleen Hoover "Maybe Someday"


"Sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma pokochać. Serce robi, co chce. Od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie dogonić serce."

Dwa lub trzy lata temu przeczytałam "Hopeless" i obiecałam sobie, że więcej nie sięgnę po powieści tej autorki. 
Nigdy nie mów nigdy Radande.

Plany na 2017 rok

Plany na 2017 rok


Cześć!

Miło mi Was powitać w Nowym Roku!
W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić moje plany na 2017 rok. Specjalnie nie używam słowa "postanowienia", ponieważ moim zdaniem jeżeli pragniemy zmian w naszym życiu to powinniśmy zaczynać tu i teraz, a nie czekać na specjalną okazję ("Nowy rok, nowa ja"- największa bzdura jaką słyszałam). Poza tym.. kto spełnił wszystkie swoje postanowienia, które wyznaczył sobie w roku? Owszem, ktoś powie, że z planowania też może nic nie wyniknąć, ale kto się tym przejmuje? Jak nie teraz to później, nie ograniczam się jedynie do 365 dni.
Pierwszą, najważniejszą sprawą jest przerwa. Początkiem lutego bronię się, dlatego do tego czasu nie będą pojawiać się posty. Chcę spokojnie przygotować się do egzaminu i zapewne niewiele zdołam przeczytać w tym czasie. Jednakże po wszystkim wracam ze zdwojoną siłą :)
A co planuję?
Otóż, w ubiegłym roku zaczęłam pisać krótkie przemyślenia dotyczące różnych spraw, nie tylko książkowych. Dotychczas nie wychylałam się zbytnio, ponieważ nie wiedziałam czy tego typu posty mają sens. Mimo wszystko, chciałabym spróbować i zapewne jeden z tych tekstów pojawi się na blogu. A co, raz się żyje!
Jeżeli chodzi o cykle, chciałabym kontynuować "Piątkowe seanse" oraz "Inspiracje książkowe" i gdy tylko nadarzy się okazja rozpocząć serię o klasykach (będę miała motywację, by w końcu zabrać się za niektóre pozycje). Przechodząc do samych książek, na pewno chciałabym uzupełnić swój regał. Brakuje mi wielu książek ulubionych autorów lub serii, które na półce pozostają ciągle niedokończone. Nie zamierzam kupować nowych pozycji, do których nie będę przekonana (koniec z braniem do koszyka powieści pod wpływem emocji lub cudownych opinii). Również od czasu do czasu chciałabym wynajdywać perełki od mało znanych autorów i co najważniejsze: więcej czytać książek polskich pisarzy (między innymi Chmielewską, która wielokrotnie była zachwalana przez moją mamę).
Jednak to co najbardziej pragnę zrobić to rozwinąć swój blog, polepszyć pisanie oraz w jakiś sposób wyróżnić na tle innych blogerów. Czas pokaże!

A jakie są Wasze plany?

Miłego!
Copyright © 2014 radandenelia , Blogger