Obyczajowy kącik: Jo Walton "Podwójne życie Pat"



„Kiedy tak leżała, mogła się unosić między dwoma światami, zachować wszystkie wspomnienia, mieć oba życia: to, w którym poślubiła Marka, i to, w którym przeżyła szczęśliwie czterdzieści lat z Bee, to, w którym była Tricią, a potem Trish, i to, w którym była Pat.”

Często zastanawiam się nad tym, czy gdybym powiedziała/zrobiła coś zupełnie innego, świat i moje życie różniłoby się od teraźniejszego. Też tak macie?
Możliwe, że mam zbyt wiele czasu, że takie myśli i pytania nachodzą mnie, ale założę się, że nie jestem jedyną osobą. Gdybym cofnęła czas i zmieniła pewne wydarzenia, które ciągną się za mną od kilkunastu lat, to czy byłabym tą samą osobą?

W tym momencie nie jest mi dane odpowiedzieć na te nurtujące mnie pytania. Może kiedyś, ktoś, wymyśli wehikuł czasu, dzięki któremu będziemy mogli zmienić jedną rzecz i przeżyć swoje życie raz jeszcze, które będzie biegło innym torem.


Głowna bohaterka Patricia Cowan ma szansę przeżyć swoje życie podwójnie.
Poznajemy Ją w roku 2015 jako osobę, która dożyła sędziwego wieku. Nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Patricia budząc się nie wie, czy dzisiaj jest Trishią, czy Pat.
Jednak pamięta inne wydarzenia.
W jednym życiu wyszła za Marka i miała czworo dzieci, w drugim natomiast odrzuciła propozycję zamążpójścia i wychowywała troje dzieci z Bee. Była osobą oddaną wszystkim obowiązkom domowym, czy wyzwoloną autorką przewodników? Kochała i była kochana, czy została jedynie przykrywką?
I co najważniejsze, czy świat, na który patrzyła przez okno był bezpieczny, czy czekała go zagłada?


Powieść zauroczyła mnie od samego początku.
Zżyłam się z główną bohaterką i w duchu kibicowałam Jej podczas całego życia.
W zależności od rozdziału, czy to była Trishia, czy Pat moje serce niejednokrotnie pękało, nie pamiętam kiedy ostatnio jakaś książka wywołała we mnie tyle emocji: raz płakałam ze śmiechu (nie mogłam się powstrzymać, by nie wysłać pewnego, śmiesznego fragmentu z życia Pat- tym o „mokrym ryjku zwierzątka”), a raz wręcz tonęłam we łzach ze smutku.
Moim zdaniem autorka cudownie przedstawiła historię i tę różnicę pomiędzy dwoma światami. Niby zwykłe „tak” lub „nie”, a ile może zmienić w życiu. Naprawdę, nie mogę się nadziwić, mimo, że przeczytałam tę książkę ponad tydzień temu to ona nadal mi towarzyszy i cały czas jestem w szoku (jak najbardziej pozytywnym) jaka przepaść powstała pomiędzy osobowością jednego człowieka, ale w dwóch różnych życiach! Serio, ta różnica jest powalająca.

Wiem, że napisanie „ polecam z całego serca” nie jest oryginalne i bardzo zachęcające. Mogłabym opowiadać i pisać o tej książce, zachwycać się nią i wzdychać, ale nikt nie lubi spoilerów (za każdym razem, gdy myślę o tym, przypomina mi się sytuacja z moją mamą. Czytałam wtedy „List w butelce” i pamiętam jak kończyłam powieść, moja mama nagle wyskoczyła z pytaniem:”Utonął już?”. Nie muszę chyba wspominać, że do tego fragmentu jeszcze nie doszłam).

Także kochane Mole, jeżeli nie zachęciłam Was do przeczytania tej książki, może moja ulubiona youtuberka to zrobi : https://www.youtube.com/watch?v=D0ZCT-CAvX8&spfreload=5

Życzę miłego poniedziałku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 radandenelia , Blogger