Mroczny kącik #7: Stephen King "Cmętarz zwieżąt"
"Cmętarz zwieżąt" to moja kolejna próba przezwyciężenia strachu. Tak, niektórych książek twórczości Kinga boję się podnieść, a co dopiero przeczytać. Swoją przygodę zaczęłam niewinnie z "Panem Mercedesem", który ma niewiele wspólnego z klasyką autora.
Teraz z niecierpliwością czekam na wydanie "Lśnienia".
Rodzina Creedów przeprowadza się do niewielkiej, aczkolwiek bardzo uroczej wsi Ludlow.
Dom daleko od chaosu, zabieganego miejskiego życia, umiejscowiony wśród łąk i lasów- idealne otoczenie dla dzieci i ukochanego pupila- kota Churcha. Również dla młodego lekarza i jego żony miejsce wydaje się być idealne, pomimo braku ogrodzenia i często ruchliwej drogi.
Niestraszne są im nagrobki, umieszczone przez dzieci w miejscu, które nazwały Cmętarzem Zwieżąt.
Niejednokrotnie słyszałam, że "Cmętarz zwieżąt" jest niepolecany osobom, które dopiero zaczynają przygodę z twórczością autora. Jest wiele innych, ciekawszych książek Kinga, które warto przeczytać w pierwszej kolejności. Ale ja jestem uparta i zrobiłam swoje. Cała ja.
Na samym początku trudno mi było wbić się w historię, która wydawała się być bardzo niewinna. Rodzina przeprowadza się do nowego domu, który położony jest w malowniczym miejscu. Sąsiad w wolnej chwili oprowadza Creedów po okolicy i przy okazji pokazuje im miejsce tzw. cmętarz zwieżąt (błędy w nazwie wzięły się stąd, że miejscowe dzieci założyły ten cmentarz). Tak, nikogo nie dziwią nagrobki, a wręcz bawią, bo na większości znajduje się kilka byków ortograficznych.
Może jestem dziwna, ale za nic nie kupiłabym domu obok takiego miejsca.
I dobrze bym zrobiła.
Kiedy akcja zaczyna się rozkręcać i mamy do czynienia ze śmiercią, piękny obraz szczęśliwej rodziny pęka jak bańka mydlana. A przecież to dopiero połowa książki!
Niejednokrotnie wstrzymywałam oddech, i mimo, że niektórych wydarzeń się spodziewałam to i tak błagałam w myślach, żeby losy bohaterów potoczyły się inaczej.
Zostało ukazane zachowanie poszczególnych członków rodziny wobec niesamowicie okrutnej tragedii. Ból, emocje jakie nimi kierowały i pchnęły do czynów, które zrozumieć może jedynie druga osoba w podobnej sytuacji.
Pod koniec nie mogłam się oderwać od książki (chociaż chwilami pragnęłam zamknąć oczy i przeczekać najgorsze). Długo nie mogłam zasnąć (w głowie słyszałam słynne "Hey, ho, let's go!), a zakończenie tak bardzo mnie zaskoczyło, że przez jakiś czas nadal nie wierzyłam w to co przeczytałam.
Według mnie mistrzostwo!
Jeżeli ktoś z Was miał wątpliwości, czy zaczynać przygodę od tego tytułu- gorąco zachęcam!
Miłego!
Na samym początku trudno mi było wbić się w historię, która wydawała się być bardzo niewinna. Rodzina przeprowadza się do nowego domu, który położony jest w malowniczym miejscu. Sąsiad w wolnej chwili oprowadza Creedów po okolicy i przy okazji pokazuje im miejsce tzw. cmętarz zwieżąt (błędy w nazwie wzięły się stąd, że miejscowe dzieci założyły ten cmentarz). Tak, nikogo nie dziwią nagrobki, a wręcz bawią, bo na większości znajduje się kilka byków ortograficznych.
Może jestem dziwna, ale za nic nie kupiłabym domu obok takiego miejsca.
I dobrze bym zrobiła.
Kiedy akcja zaczyna się rozkręcać i mamy do czynienia ze śmiercią, piękny obraz szczęśliwej rodziny pęka jak bańka mydlana. A przecież to dopiero połowa książki!
Niejednokrotnie wstrzymywałam oddech, i mimo, że niektórych wydarzeń się spodziewałam to i tak błagałam w myślach, żeby losy bohaterów potoczyły się inaczej.
Zostało ukazane zachowanie poszczególnych członków rodziny wobec niesamowicie okrutnej tragedii. Ból, emocje jakie nimi kierowały i pchnęły do czynów, które zrozumieć może jedynie druga osoba w podobnej sytuacji.
Pod koniec nie mogłam się oderwać od książki (chociaż chwilami pragnęłam zamknąć oczy i przeczekać najgorsze). Długo nie mogłam zasnąć (w głowie słyszałam słynne "Hey, ho, let's go!), a zakończenie tak bardzo mnie zaskoczyło, że przez jakiś czas nadal nie wierzyłam w to co przeczytałam.
Według mnie mistrzostwo!
Jeżeli ktoś z Was miał wątpliwości, czy zaczynać przygodę od tego tytułu- gorąco zachęcam!
Miłego!
King bez wątpienia jest mistrzem wprowadzania grozy, tam gdzie na pierwszy rzut oka byśmy się jej nie spodziewali. No bo kto mógłby przypuszczać, że tak sielski początek zycia Creedow w Ludow zmieni się w koszmar za sprawą niepozornej drogi?
OdpowiedzUsuńMyślę , że bardzo mało osób, pewnie tylko te, które znają się z Kingiem dłużej:)
Pozdrawiam
Marta z https://martarecenzuje.blogspot.com/
Jakoś nie po drodze mi z Kingiem, ale tę książkę polecała mi wielokrotnie moja przyjaciółka i teraz twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do niej zachęciła, więc postaram się ją od niej pożyczyć :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowy Zakątek
Zamierzam odświeżyć przygodę z Kingiem. Widziałam ostatnio luźną ekranizację "Mrocznej wieży", pod tym samym tytułem. Uznałam, że nie słusznie zapomniałam o tym autorze.
OdpowiedzUsuńNie wszystkie książki Kinga przypadają mi do gustu, ale ta wydaje się interesująca :)
OdpowiedzUsuńZ Kingiem dopiero raczkuję, więc nie miałam jeszcze okazji poznać "Cmętarza zwieżąt", ale mam go na swojej półce - nabyłam przy okazji Kolekcji Mistrza Grozy - i na pewno wkrótce przeczytam. Moja przyjaciółka ostatnio to przeczytała i bardzo jej się podobało, a też nie ma wielu książek Kinga za sobą, także nie brałabym sobie do serca opinii takich, że nie jest to książka odpowiednia na pierwszy raz z autorem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Babskie Czytanki
Uwielbiam Kinga. Mam nadzieję, ze i ta książka wpadnie w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To jest King <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam wiekszość jego ksiażek i mimo, że są wzloty i upadki to i tak w kazdej można znaleźć to co przyciąga :)
Uwielbiam go <3
Podrugiejstronieokładki
Nie wszystkie książki Kinga mi się podobają. Wiele wezmę ale później leżą niedokończone. Cmętarz mi się podobał, Joyland też, cała Mroczna wieża. Ale są takie pozycje w jego dorobku których nie umiałam przebrnąć.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paulina z linekwksiazkach.blogspot.com
Od dawna chcę sięgnąć po tę książkę, ale zawsze mi jakoś nie po drodze. Jednak twoja recenzja przekonała mnie żeby w końcu to zrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałem "Rękę mistrza" S. Kinga i powieść wbiła mnie w fotel! Świetne dawkowanie napięcia oraz surrealistyczny obraz problemów psychicznych głównego bohatera to jest to co uwielbiam :) Z pewnością sięgnę po "Cmentarz zwieżąt" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Emil
mowmikate
I jak widać dobrze zrobiłaś, że postąpiłaś po swojemu;) Niekiedy recenzje innych czytelników mogą pomóc, kiedy indziej jednak okazuje się, że własny gust jest tak nieprzewidywalny, że zadaje kłam wszystkim twierdzącym, że dana książka jest taka a taka. Ja z "Cmętarza..." pamietam niewiele, bo i od przeczytania minęło sporo czasu, ale atmosfera tego domu na odludziu i dziwnego zwierzęcego cmentarza została przy mnie na dłużej (i tak, zgadzam się w 100%, kto przy zdrowych zmysłach wpadłby na pomysł przeprowadzki w taką okolicę?!?).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com
Wyjątkowo niekonwencjonalna sprawa :) to chyba moja ulubiona książka Kinga.
OdpowiedzUsuńMam w planach, podobnie jak wiele innych książek Kinga. :D
OdpowiedzUsuńBuziaki,
StormWind z bloga https://cudowneksiazki.blogspot.com/
No właśnie ja się BOJĘ ;D Ogólnie nie przepadam za horrorami, zarówno na dużym ekranie jak i książkowymi. Moja wyobraźnia jest tak bujna, że nawet boję się pomyśleć, co mogłaby wytworzyć podczas czytania takiej książki. Nawet w filmach, kiedy wiem, że wraz z narastającą muzyką coś się wydarzy i tak w danym momencie krzyczę z przerażenia :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Kinga, to w liceum czytałam jego "Grę Geralda" i to było dziwne przeżycie (wyszedł film na Netflixie, muszę zobaczyć, jak oni to zinterpretowali). Po Kinga na pewno sięgnę, ale chyba nie po klasyczny horror. Póki co.
Buziaki :*