Mroczny kącik #6: Paula Hawkins "Zapisane w wodzie"


"Noga za nogą dotarła na skraj lasku, lekko potykając się na skarpie, noga za nogą zeszła ze ścieżki i noga za noga weszła do wody."


Zapewne większość z Was kojarzy Panią Hawkins. Zarówno książka jak i ekranizacja narobiły dużego szumu i podzieliły czytelników na dwie grupy: pierwszą, która wyzywała od najgorszych, oraz drugą, którą zbytnio to nie ruszyło.
Muszę przyznać, że "Dziewczynę z pociągu" miło wspominam, naprawdę. Pewnie dlatego, że była to jedna z pierwszych książek tego typu, po którą sięgnęłam.
Dlatego nie skreśliłam tak szybko pisarki. 

Jules uciekając z małego miasteczka Beckford obiecała sobie, że już nigdy nie wróci do tego miejsca. Śmierć rodziców, złe stosunki z siostrą i trauma z dzieciństwa sprawiły, że trzyma  się z dala od swojego rodzinnego domu. Mimo upływu czasu, nadal nie potrafi pogodzić się z siostrą. 
Kilka dni po Jej ostatnim telefonie policja znajduje kolejne ciało w wodzie.
Tym razem Jules musi wrócić.

"Zapisane w wodzie" jest powieścią smutną, czasem wręcz przygnębiającą. Wraz z bohaterami odkrywamy kolejne mroczne tajemnice, które były skrywane głęboko w sercach ludzi. Czytając miałam wrażenie, że mało kto zaznał w tym małym miasteczku choć odrobinę radości. Można rzec, że Beckford to przeklęte miejsce. 

Kiedy znaleźli ciało Nel Abbott nikt nie spodziewał się innego scenariusza jak samobójstwo. Oczywiście, oprócz Jej siostry, Jules, która uparcie twierdziła, że Nel nie mogła tego zrobić. Przez chwilę miałam obawy, że pisarka przedstawi nam kolejną superbohaterkę, która sama rozwiąże całą sprawę, przy tym wpadając w śmiertelne tarapaty (ale i tak wyszłaby z tego bez szwanku). Na szczęście nic podobnego się nie wydarzyło. 

Słabą stroną powieści jest to, że historia opowiadana jest przez różne postacie. Nie trudno pogubić się w tym, kto przedstawia daną sytuację, o kim jest mowa lub dlaczego ta wiedza jest tak bardzo istotna. Czytając jednym tchem pewnie nie miałabym tak dużego problemu z zapamiętaniem. Jednak ciągłe przeskoki z jednej osoby na drugą, czasem w inne czasy, sprawiły, że często się rozpraszałam.

Historia Topieliska i opowiadania o wszystkich kobietach, które zostały pochłonięte przez tę wodę wzbudzały ogromną ciekawość i stały się rekompensatą za drobne niedociągnięcia. Niejednokrotnie przechodziły mnie ciarki, gdy tylko próbowałam sobie wyobrazić przez co te osoby musiały przejść. Nie wspominając o tym, co musiały czuć i co pchnęło Je do lodowatej wody.   

Samo zakończenie było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Im dalej w las, tym więcej miałam podejrzanych i gdy historia powoli brnęła ku końcowi, niektóre sprawy zaczęły się rozwiązywać, wtedy wydawało mi się, że zaczynam wszystko zbierać do kupy. I mimo, że spodziewałam się zwrotu akcji, dosłownie ostatnie zdanie książki mnie rozwaliło na drobne kawałeczki. Nie rozumiem skąd niektórzy czytelnicy wiedzieli o tym wcześniej i nie byli zaskoczeni, jak ja, bo za nic w świecie nie było tropu, małego cienia padającego na tę osobę. Może sam Sherlock nie miałby problemu z rozwiązaniem sprawy, jednak autorka pisząc ostatni rozdział namieszała mi ogromnie w głowie. Naprawdę.
Byłam pewna, że to jednak ktoś inny.

"Zapisane w wodzie" powinno dostać szansę od tych, którzy dawno wypięli się na autorkę. Według mnie ta powieść jest o wiele lepsza od poprzedniej.

Miłego!

9 komentarzy:

  1. Czytałam i zgadzam się z Tobą w pełni, Zapisane w wodzie jest dużo lepsze od Dziewczyny z pociągu :) i warto się z tą książką zapoznać :)

    Pozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio czytałam książkę, w której narracja była prowadzona przez wiele osób, na początku mi się przeszkadzało, ale potem mi się to podobało. Właśnie wiele też osób mowi, że jest to lepsza książka niż poprzednia, chociaż mnie do końca nie przekonuje. NO, ale nie mówię nie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka raczej nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Obawiam się, że te ciągłe przeskoki z jednej osoby na drugą, czasem w inne czasy, w moim przypadku także będą mnie rozpraszały.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio kupiłam ją mojej przyjaciółce na prezent i bardzo jej się spodobała. Jeśli chodzi o mnie to nie wiem czy przeczytam.
    Zostaję na dłużej!
    Buziaki,
    StormWind z bloga https://cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja ciocia bardzo chwaliła tę książkę, więc mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja dla odmiany jestem fanką wieloosobowej narracji. Im więcej punktów widzenia, tym większą głębię osiąga historia :)
    Co do samej autorki "Dziewczyna z pociągu" nie wywarła na mnie ogromnego wrażenia ale postanowiłam dać Hawkins kolejną szansę i zobaczyć jak rozwija się jej warsztat :)
    Pozdrawiam
    Marta z https://martarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciągle się zastanawiam nad ta książką, ale już ma wielkiego plusa u mnie za zaskakujące zakończenie, bo to uwielbiam! Co do "Dziewczyny z pociągu" mi się osobiście podobała, fakt przereklamowana troszkę, ale mimo wszystko miło wspominam. Skoro ta pozycja jest jeszcze lepsza to chyba się jednak skusze :-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z takimi kontrowersyjnymi autorkami/autorami mam tak, że sama muszę się przekonać, co myśleć o danej książce. I tutaj też planuję :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 radandenelia , Blogger