Mroczny kącik #12; Guillaume Musso "Sekretne życie pisarzy"
"Jak narkoman kochałem te chwile, gdy fikcja włamywała się w codzienność. To z tego powodu tyle czytałem. Nie żeby uciec od życia w świat wyobraźni, ale żeby wróci do życia zmieniony dzięki lekturom."
Niektóre książki mają dar, który nie pozwala czytelnikowi wrócić do swojej rzeczywistości. Przecież od "jeszcze tylko jeden rozdział" nikt z głodu nie umarł, prawda? Prawie, ponieważ powieść Musso tak mocno trzymała mnie na wyspie Beaumont, że z tego wszystkiego zapomniałam uzupełnić lodówkę. To chyba dobrze świadczy o powieści (o mnie niekoniecznie).
Muszę przyznać, że Musso przedstawił nam bardzo ciekawą i oryginalną historię o pisarzu, który u szczytu sławy w tajemnicy kończy karierę i zaszywa się na wyspie, by jak najdalej uciec od wścibskich ludzi. Gdybym nie znała twórczości Musso to zapewne pomyślałabym "co w tym niesamowitego?". Jednak po wielu innych powieściach autora spodziewałam się dużego zaskoczenia (i nie myliłam się), ponieważ pod koniec historii bezlitośnie mnie dopadło.
Dużą zagadką staje się młoda kobieta- Mathilde, która pojawia się znikąd i oferuje pisarzowi tajemniczą historię. Co Nathan ma wspólnego z tą kobietą? Jaką mroczną tajemnicę skrywa?
Musso bawi się czytelnikiem, mąci, lawiruje pomiędzy prawdą a literackim kłamstwem, zacierając granicę między jawą a snem. Chwilę po zakończeniu książki, musiałam zastanowić się co aktualnie się wydarzyło i czy przypadkiem nie zostałam wpuszczona w maliny.
Jestem bardzo zadowolona z "Sekretnego życia pisarzy" i polecam serdecznie miłośnikom thrillerów, bo takiego zwrotu akcji się nie spodziewacie!