Romantyczny kącik: Colleen Hoover "Maybe Someday"


"Sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma pokochać. Serce robi, co chce. Od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie dogonić serce."

Dwa lub trzy lata temu przeczytałam "Hopeless" i obiecałam sobie, że więcej nie sięgnę po powieści tej autorki. 
Nigdy nie mów nigdy Radande.


Sydney posiada poukładane i stabilne życie. Studia, praca, cudowna przyjaciółka i kochający chłopak. Wieczorami uwielbia przesiadywać na balkonie, bo tylko wtedy może usłyszeć niesamowity dźwięk gitary. 
Ridge swoją grą potrafi poruszyć każdego. W Jego muzyce brakuje jedynie słów. O pomoc w pisaniu tekstów prosi nieznajomą dziewczynę, którą widuje ze swojego balkonu.
W przeciągu kilku godzin życie obojga bohaterów ulega zmianie. 


Czasami potrzebujemy książki, która nie wymaga dużo myślenia i przy okazji nas odpręży. Są dni, że sięgamy po powieści piękne, poruszające serce. Pragniemy zatracić się w historii i wciągnąć w niesamowitą przygodę- pełnej miłości.
Taka jest książka "Maybe Someday". 
Jednak problemy występujące w powieści nie należą do błahych. Miłość, bo o niej tutaj mowa, stawia bohaterów w trudnej sytuacji. Nie tylko próbują zwalczyć rosnące uczucie w nich, ale w głównej mierze nie chcą dopuścić do sytuacji, w której ranią swoich najbliższych. A przecież to do prostych zadań nie należy. 
Muzyka połączyła bohaterów, a żeby bardziej wczuć się w klimat książki, czytelnik również może usłyszeć niesamowite piosenki, które tworzą bohaterowie. W ten sposób i my łączymy się z nimi. Według mnie to naprawdę był genialny pomysł. Za każdym razem, gdy piosenka powstawała i gdy z ich głośników wydobywał się dźwięk dema, sama włączałam sobie w słuchawkach daną piosenkę i zamykałam oczy, by przez chwilę poczuć się jak Sydney.

Jednak to nie jest jedynie miłosna historia z muzyką w tle. Pisarka porusza trudny temat zdrady, od którego zaczyna się cała powieść. Życiowo opisane sytuacje, które momentami łamią serce i sprawiają, że grunt usuwa się nam pod nogami. Dzięki temu bohaterowie stają się bardziej realistyczni, ich codzienność nie ogranicza się jedynie do prostych i błahych czynności w różowym odcieniu. Podejmowane są trudne decyzje, nad którymi sami zaczynamy się zastanawiać. Czyje szczęście jest ważniejsze: nasze czy bliskiej osoby? Czy stawiać na pierwszym miejscu miłość? A może odpuścić sobie dopóki jeszcze jest możliwość?
Przy tak trudnych dylematach życiowych towarzyszą im przyjaciele, dzięki którym uśmiech sam pojawia się na twarzy. Gdyby nie drugoplanowi bohaterowie- powieść straciłaby swój ciepły i przytulny klimat. 

Mimo, że długo zastanawiałam się nad tą książką, nie żałuję żadnej chwili spędzonej z nią. "Maybe Someday" może nie jest idealną powieścią niosącą ze sobą mądrości, które moglibyśmy wykorzystać w życiu. Natomiast na pewno jest piękną historią, która potrafi wciągnąć czytelnika od pierwszej strony i jeszcze długo nie pozwoli o sobie zapomnieć. Oferuje nam wachlarz emocji: począwszy od złości oraz smutku, aż po piękne barwy radości i miłości. Dlatego polecam ją Wam bardzo gorąco.

Czytaliście książki tej pisarki?
Jakie są Wasze wrażenia po lekturze?

Miłego!

2 komentarze:

  1. Jeszcze nic nie czytałam tej autorki, ale mam w planach kilka jej książek.
    Fakt, czasem bardzo potrzebujemy takich historii. A jak są niebanalne i traktują też o czymś poważnym, to już w ogóle.
    Cudownie, że wróciłaś :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się bardzo ta książka podobała! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 radandenelia , Blogger