Romantyczny kącik: Nicholas Sparks "Anioł stróż"


"Świat jest piękniejszy, kiedy się uśmiechasz."


Pod koniec gimnazjum namiętnie zaczytywałam się w powieściach Sparksa. Kochałam te miłosne uniesienia, momenty sprawiające nam ból i niespodziewane zakończenia. Z czasem stało się to schematem i potrafiłam przewidzieć kto z kim będzie, domyślałam się, że ktoś na pewno umrze itp. Odstawiłam Jego książki w kąt i dopiero na studiach ponownie do nich wróciłam ("Ostatnią podróż" miło wspominam, film niekoniecznie). Tym razem trafiłam na powieść, którą nie mogę przypisać do znanego już mi schematu. Muszę przyznać, że żadna z dotychczasowych książek tego autora nie wywołała u mnie tylu koszmarów sennych (nie wliczając tych miłosnych, gdy po przebudzeniu uświadamiałam sobie, że obok mnie nikt nie leży).

W wieku dwudziestu pięciu lat Julie zostaje wdową. Z pożegnalnym listem od swojego męża otrzymuje również prezent- niemieckiego doga. Po kilku samotnych latach główna bohaterka gotowa jest rozpocząć nowe życie u boku innej osoby. Przy przyjacielu - Mike'u czuje się najlepiej, Śpiewak (pies) także uwielbia Jego towarzystwo. Jednak o Jej względy zabiega inny, przystojny mężczyzna, którego pies nie akceptuje. Dopiero z czasem ujawnia się prawdziwa twarz jednego z mężczyzn i życie Julie zamienia się w istny koszmar. 

 "Anioł stróż" nie jest typową miłosną historią, do której przyzwyczaił nas autor. To thriller wpleciony między miłością a silnymi emocjami, które towarzyszą nam do ostatnich stron. Mimo, że książka nie jest nowa, a ja stosunkowo niedawno ją odkryłam- ta nowość bardzo mi się spodobała. Ba, gdyby Sparks napisał więcej książek w tym klimacie to na pewno kupiłabym je wszystkie. 

Początek powieści bardzo przypomina mi historię z "Ps. Kocham Cię". List od zmarłego męża, który instruuje swoją żonę, jak ma postępować w przyszłości. Nie powinna bać się otworzyć swojego serca przed innym mężczyzną. I żeby pamiętała, że On zawsze będzie Ją strzegł- jako Anioł Stróż.
Jedyną różnicą między tymi powieściami jest prezent, który z czasem staje się najlepszym przyjacielem głównej bohaterki.

Postać Śpiewaka (psa) nadała kolorów tej powieści. Sytuacje, podczas których Julie rozmawiała ze swoim czworonogiem (a on wszystko rozumiał) sprawiły, że niejednokrotnie wybuchałam śmiechem i zastanawiałam się, czy ja również zachowuje się tak w stosunku do mojego psa (u mnie to raczej monolog). Jednak zwierzę nie tylko potrafiło sprawić, że uśmiech pojawiał się na twarzy, w niebezpiecznych sytuacjach udowadniał swoje oddanie i miłość do właścicielki. 

Postać tajemniczego i przystojnego Richarda od samego początku staje się dla czytelnika zagadką. Nikt do końca nie wie, do czego zdolna jest druga osoba. Mike natomiast jest całkowitym przeciwieństwem rywala. Miły, sympatyczny z ogromnym sercem, który zawsze się pojawia, gdy jest potrzebny. 
Wiadomo jak to z nami kobietami jest, przeważnie lgniemy do nieodpowiednich dla nas osób, a mężczyźni, którzy zasługują na medal "idealnego mężczyzny/przyszłego męża" są przez nas ignorowani. 
Nigdy nas nie zrozumiem.

W pewnym momencie powieść nabiera rozpędu a sytuacje opisane w powieści mrożą krew w żyłach. Autor w niesamowity sposób pokazał drugą, niebezpieczną stronę człowieka, który nie potrafi poradzić sobie z odmową. Koszmar, o jakim jest mowa w opisie to nie tylko niewinne prześladowanie drugiej osoby. To nękanie i strach. Obawa o swoje życie.

Oczywiście w książce nie mogło zabraknąć wzruszających scen. Emocje z nimi związane jeszcze długo po przeczytaniu powieści mnie nie opuszczały. To jak autor zakończył historię sprawiło, że serce pękło mi na kilkanaście drobnych części, których łatwo nie jest skleić.

Polecam książkę każdej osobie, nie tylko fanom twórczości autora, ale głównie czytelnikom, którzy mają obawy przed sięgnięciem po jakąkolwiek powieść Sparksa. Tak jak wspominałam wyżej, nie jest to typowy romans z przetartym i znanym nam schematem. To opowieść o wielkiej miłości i oddaniu, a także strachu i bólu, który towarzyszy nam do ostatnich stron.

Miłego dnia! 

4 komentarze:

  1. U mnie było bardzo podobnie, jak w twoim przypadku - kiedy byłam młodsza, Sparks to był mój ideał i do tej pory mam do jego twórczości wielki sentyment. Ale faktycznie, większość jego dzieł była nieco schematyczna. Anioła Stróża jeszcze nie czytałam, ale moja przyjaciółka, która fanką Sparksa nigdy nie była, stwierdziła, że książka jest świetna. Dlatego chyba w najbliższym czasie powinnam się za nią zabrać :)

    Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie na nową recenzję książki "Zaginięcie",
    BOOK MOORNING

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest chyba najlepsza książka Sparksa jaką czytałam. Uwielbiam ją <3

    Pozdrawiam
    toreador-nottoread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Sparksa!
    Chciałabym przeczytać wszystkie jego książki.
    "Anioła Stróża" jeszcze nie czytałam i w sumie trochę się boję, bo nie lubię czytać, jak umiera zwierzę, a coś czuję, że to może mieć tu miejsce, znając zamiłowanie Sparksa do łzawych zakończeń. Ale przeczytam, bo z tego co piszesz, to genialna historia.
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam, ale to już kolejna zachęcająca opinia. Muszę w końcu sięgnąć po nią, zwłaszcza że lubię książki autora. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 radandenelia , Blogger