Książkowe inspiracje #1: Charlotte Cho "Sekrety urody Koreanek (elementarz pielęgnacji)"


Witajcie!

Dzisiejszy post otwiera nową serię na moim blogu. Książkowe inspiracje będą miały na celu dogłębne analizowanie poradników o szerokiej tematyce. Ktoś musi sprawdzić i szczerze ocenić, czy autorzy dzielą się swoją wiedzą, czy chcą jedynie zarobić na czytelnikach. Nie przedłużając tej chwili, zapraszam do zapoznania się z dalszą treścią.


Odkąd sięgam pamięcią, moja cera była w opłakanym stanie. Oczywiście, jako młoda, dojrzewająca dziewczynka nie miałam dużej wiedzy na temat pielęgnacji skóry.
Będę szczera, gdybym miała ocenić moją kilkunastoletnią pielęgnację, określiłabym jednym słowem: tragedia.
Ani wizyta u dermatologa, ani drogie kosmetyki, ani różne zabiegi kosmetyczne czy leki hormonalne- nic na dłuższą metę nie pomagało i nie zwalczyło moich niedoskonałości.
O poradniku Charlotte usłyszałam przypadkiem, podczas oglądania DDTVN.
Żałuję, że nie dowiedziałam się o nim wcześniej.

Największymi błędami, które powtarzają się w naszym społeczeństwie to między innymi wysuszanie skóry różnymi specyfikami oraz brak nawilżania.
Kto nie usłyszał od babci lub cioci, żeby wystawiać buzię do słońca, bo ładnie wysuszy niedoskonałości- niech wstanie!
No właśnie.
Charlotte dobrze zna temat, gdyż przez większość życia mieszkała w Ameryce. Nie dość, że nieodpowiednia pielęgnacja to jeszcze tragiczna dieta. Czy przypadkiem nie jesteśmy tym co jemy?

W elementarzu, Cho obala większość mitów i dzięki Niej otworzyły mi się oczy. Między innymi, nie można kierować się etykietami typu: "30+". Dlaczego? Otóż w takich kremach mogą znaleźć się substancje i składniki, które naszej skórze będą odpowiadać. Nie ma całkowitego ograniczenia.
Miałam wrażenie, że autorka chce nas przeprowadzić przez cały poradnik za rączkę, tłumaczy krok po kroku na co zwrócić uwagę i dlaczego kremy uv są tak ważne w naszej pielęgnacji.
Oczywiście, to nie było tak, że zaczęłam się stosować do Jej zaleceń i po kilku dniach pupcia niemowlaka na twarzy.
Tutaj liczy się systematyczność i cierpliwość, a często nam jej brakuje.
Poznajemy nowe rytuały pielęgnacyjne, które po pewnym czasie wchodzą nam w nawyk (gdy pierwszy raz zobaczyłam krok po kroku co mam robić- nie wierzyłam, że zajmie mi to mniej niż 10 minut) a co najważniejsze: uczymy się dobierać kosmetyki odpowiednio do typu naszej skóry. Również wiele możemy znaleźć na temat samych składników, które fundują nam producenci, a nie zawsze wiemy co do końca kupujemy.
Dodatkowo, Charlotte umieściła listę swoich ulubionych kosmetyków (które można zamówić na Jej stronie lub u producentów- nawet spotkałam się, że w sklepach stacjonarnych dostaniemy niektóre produkty). Jak można się domyśleć, ceny też potrafią być powalające, jednak z biegiem czasu sama odkryłam perełki, bez których nie mogę wyobrazić sobie codziennego rytuału (co najważniejsze) za niewielkie pieniądze.

Moje zamienniki koreańskich kosmetyków 


  • Zacznę od mojego ulubieńca, czyli kremu ochronnego do twarzy SPF30 z Bielendy Bikini. Krem był również w wersji 50, ale przez pomyłkę wzięłam z mniejszym filtrem, a później ktokolwiek widział, ktokolwiek wie- zniknęły wszystkie 50 ze sklepu. Jest to mój numer 1, jeżeli chodzi o pielęgnację. Nie zapycha, cudownie nawilża, nadaje się pod BB krem i chroni przed szkodliwym promieniowaniem. A, i najważniejsze! Kosztuje ok. 10 zł :) po wyprzedażach letnich udało mi się go kupić w Tesco za 8. Czyż nie jest to idealny kosmetyk? (na koreańskich stronach tego typu kremy kosztują od 40 wzwyż).
  • Do mycia twarzy polecam Evree Regenerujący demakijaż oczu. Używam go do całej twarzy. Trzeba pamiętać, że sam olejek nie da rady usunąć makijaż. Można dostać go zarówno w sklepach internetowych jak i stacjonarnych (Rossmann). Cena ok. 15 zł
  • Jeżeli chodzi o przywrócenie pH skóry, polecam produkty z Mixy :) Najlepiej jeszcze upolować je na promocji. 
  • Zamiast czarnej maski można użyć mleka, żelatyny i czarnego węgla- chyba, że ktoś jest bardzo leniwy (jak ja) to lepiej zakupić gotowy produkt.
W elementarzu znajdziemy również porady dotyczące makijażu dziennego. Trzeba pamiętać, że pielęgnacja nie kończy się na żelach do mycia i kremach do twarzy. To, co nakładamy później (najczęściej podkład) może i zakryje problem, ale nie zwalczy go. 
Dostosowałam się do Jej zaleceń i zauważyłam ogromną różnicę (wiem, że na początku może być trudno przerzucić się z cięższych kosmetyków i przyzwyczaić do małego krycia). Moja skóra już mi dziękuje za to :)

Podsumowując: 

Porady zawarte w książce Cho są bardzo przydatne. Moim zdaniem, po nią mogą sięgać zarówno młode osoby (jeżeli borykają się z takimi problemami to koniecznie) jak i starsze. Mimo, że autorka dodatkowo zarabia sprzedając kosmetyki (promuje swój sklep)- poradnik jest wart zakupu. Wystarczy jedynie poświęcić mu trochę swojego czasu, a efekty będą widoczne, uwierzcie. 
Swoją pielęgnację rozpoczęłam w maju. Teraz, jak patrzę na moją skórę to jestem z siebie dumna.

Jak dla mnie pozycja, która powinna znajdować się na każdej półce.

Czytaliście tę książkę?
Stosowaliście się do Jej rad?
Jakie są efekty?

Miłego!

9 komentarzy:

  1. Słyszałam wiele o tej książce i naprawdę same pozytywne opinie, ale jeszcze nie mam jej na swojej na półce. Warto zwracać uwagę na takie pozycje, bo pielęgnacja jest ważna, a mało osób wie, jak się do tego zabrać :)
    Pozdrawiam i dodaję do obserwowanych,
    BOOK MOORNING

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam tę książkę niedawno w Biedronce w dość niskiej cenie, ale jakoś nie przekonała mnie i postanowiłam jej nie kupować. Teraz widzę, jaki błąd popełniłam! Od dłuższego czasu mam problem z niedoskonałościami i wypróbowałam już chyba z milion metod, a dalej nic nie działa. Muszę koniecznie zaopatrzyć się w "Elementarz pielęgnacji" i spróbować zastosować się do rad jego autorki. Może w końcu coś mi pomoże :) Zwrócę też uwagę na polecane przez Ciebie zamienniki - po prostu przerażają mnie ceny niektórych kosmetyków, a skoro są ich tańsze odpowiedniki, to czemu nie skorzystać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio koleżanka mi pokazywała i skomentowałam "co to w ogóle za książka?" więc i tutaj nie zmieniam zdania i raczej nie chcę mieć jej na półce :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak: zawsze stroniłam od poradników. Nie wiem, co mnie do nich zniechęcało. Chyba po prostu moje indywidualne predyspozycje sprawiły, że po prostu nie przepadam za takimi pozycjami. Ze skórą jednak ostatnio mam spore problemy. Jakby okres dojrzewania zaczął mi się dopiero teraz (o zgrozo!). Wizyta u dermatologa była, biorę lek, zobaczymy. Ale kto wie, może taka książka wspomogłaby moją skórę i nakłoniła do szybszej regeneracji? Jak wpadnie mi w ręce, to na pewno bliżej jej się przyjrzę :)
    A tak w ogóle - świetny pomysł na serię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeurocza okładka, ale nie przepadam za poradnikami, więc chyba jednak się nie przekonam. Wolę jednak w Internecie szukać jakichś porad, bo nawet jeśli i zdarzają się posty sponsorowane, to jednak komentarze zweryfikują wszystko i można łatwo sprawdzić, czego warto spróbować. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swego czasu o ksiązce było bardzo głośno, ale jakoś oprócz ślicznej okładki, nie zainteresowało mnie w niej nic na tyle, żebym po nią sięgnęła. Okazuje się jednak, że chyba popełniłam błąd :) Koniecznie muszę spróbowac kremu z Bielendy. Jestem odwiecznym wyznawcą kremu Nivea, ale w ramach eksperymentu chętnie zastosuję coś nowego. Uwielbiam mieć nawilżoną twarz, do tego stopnia, że mogłabym się kremowac przez cały dzień :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przemknęła mi gdzieś ta książka przed oczami ale nie jestem pewna czy sięgnęłabym po tego typu książkę. Czemu ? z prostej przyczyny : nie interesuje się modą i urodą ...
    Jedno muszę przyznać. Okładka jest słodziaszcza :)
    Pozdrawiam
    na-planecie-malego-ksiecia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Na szczęście nigdy nie miałam większych problemów ze skórą. Najwyżej jakieś małe wypryski czy wągry, ale na szczęście żadnych pryszczy (najczęściej wyskoczy mi jakiś z raz na pół roku xD). Póki co jakoś nie dbałam za bardzo o skórę, ale ostatnio zdecydowałam, że chyba już czas najwyższy. Bardzo polecam maski, zwłaszcza błotne - są świetne, mam dość wrażliwą skórę, bardzo często kosmetyki są w stanie popalić mi skórę, a tego typu kosmetyk nigdy mi tego nie zrobił a bardzo dobrze oczyszcza :)
    Koreanki mają świetną cerę, ciekawa jestem czy to przez kosmetyki, czy przez naturę :D
    Kasia z Kasi recenzje książek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zwróciłam wcześniej na tę książkę uwagi, ale już same wskazówki o których wspomniałaś w poście są bardzo przydatne. :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 radandenelia , Blogger