Romantyczny kącik: Cecelia Ahern "Love, Rosie"
„Wszyscy musimy mieć jakieś
marzenia. I nadzieję, że możemy osiągnąć coś więcej, niż
mamy”
Marzę o takiej miłości.
Oczywiście, nie chodzi mi o wieczne
wymijanie się i czekanie na odpowiednią chwilę.
Marzę, by oddać serce swojemu
przyjacielowi. Proste marzenie, prawda? Jednak z wykonaniem tego może
być mały problem.
Rosie i Alex są jak papużki
nierozłączki. Trzymają się razem aż do przeprowadzki chłopca.
Kontakt nie urywa się, jednak więź między nimi zostaje poddana
wielu próbom. Czy przez kolejne lata przyjaźń między dwojgiem
młodych ludzi przetrwa czas i dzielące ich kilometry? Czy pojawi
się inne uczucie, które będzie silniejsze? I najważniejsze, czy
kiedykolwiek odważą się zaryzykować, by być razem?
Trzeba pamiętać, że przyjaźń trwa
wiecznie, miłość niekoniecznie.
Bardzo spodobała mi się forma
powieści, którą zaprezentowała nam Ahern. Zawsze mam problem z
czytaniem pamiętników i podobnych treści, natomiast tutaj sposób
przedstawienia życia dwojga ludzi poprzez wiadomości- coś
genialnego. Obawiałam się, że będzie szło mi topornie, a tu taka
niespodzianka. Szybko, łatwo i bezboleśnie.
Niejednokrotnie śmiałam się podczas
czytania, różne sceny z życia Rosie jak i Alexa we wczesnych
latach młodości były tak bliskie sercu, że przypomniałam sobie o
wielu rzeczach. Między innymi też miałam znajomego, który, tak
jak Alex, pisał WJEM i co najlepsze : „niewjem”.
To, że miłość przychodzi znienacka-
każdy wie. Jednak miłość spełniona i odwzajemniona trafia się
rzadko. Cierpiałam wraz z bohaterami, odczuwałam każdą złość i
ból. Niewiele jest takich książek, do których podchodzę tak
emocjonalnie.
Czytając niecierpliwie czekałam na
wymarzony finał. Jednak, co chciałam wyć z radości, że „już
jest, w końcu!” to po chwili cały entuzjazm opuszczał moje
ciało, bo nic, nie ma żadnego „już”.
Także, zapraszam na emocjonalny
rollercoaster!
Oczywiście, nie jest to kolejna
banalna powieść o miłości. Bohaterowie nie są płytcy,
przytrafia im się wiele złego jak i dobrego. Opisane jest życie.
Nie to kolorowe, bezgranicznie płaskie i cudownie radosne. Po prostu
życie, zaskakujące i nieoszczędzające nikogo.
Polecam każdemu, niezależnie od płci.
A jak Wasza zaczytana środa?
Trzymajcie się cieplutko!
Jestem ciekawa tej książki, ponieważ kupiłam ją jakiś czas temu. Planuję przeczytać w sierpniu koniecznie :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak przeczytasz! :)
UsuńMi ta powieść bardzo się podobała, chociaż wydaje mi się, że bohaterowie "aż za dużo" się mijają ;)
OdpowiedzUsuńAch, ale gdyby tyle się nie mijali to nie byłoby tyle szczęścia na końcu! :)
UsuńNiedawno przeczytałam tę powieść i byłam zachwycona! Czyta się szybko, a bohaterów nie da się nie lubić, zwłaszcza Alexa :)
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńGrunt to nie męczyć się przy czytaniu ;)
Akurat wczoraj listonosz zawitał do mnie z książeczką. Żałuję, że jest to wersja kieszonkowa. Wczoraj skończyłam czytać książkę, także może zacznę sobie właśnie "Love, Rosie" :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
bojakochamczytacksiazki.blogspot.com
Mam nadzieję, że jesteś już po lekturze :)
UsuńJak tak to daj znać!
Również pozdrawiam
Tak długo jest już na mojej liście, że wreszcie muszę się za nią zabrać :) Obawiam się tylko wielkiego kaca książkowego... :D Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPrzez kilka dni miałam kaca, ale przy takich książkach jest on do nieuniknięcia.
UsuńRównież pozdrawiam :)