Piątkowy seans z książką czy filmem? #2: Gillian Flynn "Mroczny zakątek"



Miałam ochotę złamać wszystkie kości w swoim ciele, żeby się trochę rozluźnić.”

Dzisiaj kolejny Piątkowy seans, tym razem w mroczniejszym klimacie. Dosłownie.

Drogi czytelniku, jeżeli jeszcze nie zdecydowałeś od czego zacząć to koniecznie przeczytaj poniższy tekst! Dzięki temu zaoszczędzisz mnóstwo Twojego cennego czasu, naprawdę.

KSIĄŻKA CZY FILM?

Obejrzałam kiedyś Zaginioną dziewczynę i przez przypadek dowiedziałam się, że był to film na podstawie książki. Od razu zainteresowałam się autorką, bo tylko geniusz mógł napisać taką powieść i tak oto trafiłam na kolejne perełki : Ostre przedmioty i Mroczny zakątek.

Dodam, że moja mama również zatraciła się w tym świecie.

Książka utrzymywana jest w mrocznym klimacie. Po zapoznaniu się z przeszłością (w mniejszym stopniu) głównej bohaterki odczuwamy niejednokrotnie ciarki, które przechodzą po ciele. Późniejsza chęć odnalezienia prawdy, kto stoi za największą masakrą, która spotkała rodzinę Libby Day, sprawia, że sami angażujemy się w poszukiwania. Trwają one przez większą część książki, ale nie są one wyczerpujące czy nużące. Chciałam więcej i więcej!
Niejednokrotnie próbowałam domyślić się kim jest morderca, czy to naprawdę jej brat dokonał tego wszystkiego? Jeżeli tak to jaki miał motyw?
Powieść bardzo przypadła mi do gustu, więc postanowiłam obejrzeć film.
Przy okazji, współlokatorki również zostały wciągnięte to seansu.

Film również utrzymywany jest w mrocznym klimacie. Aż za bardzo! Ciemna kolorystyka po prostu przytłacza. Po drugie, akcja która rozgrywa się ciut za wolno, bo oglądając miałam wrażenie, że tak naprawdę nic się nie dzieje. Nie tylko ja miałam takie odczucie.
Jeżeli dodamy ciemną kolorystykę, brak akcji, depresyjny klimat- gwarantuję, że zechce Wam się spać. Serio.
Przez cały film próbowałam nie zasnąć, bo jaki dałabym przykład koleżankom? Nie dość, że zmusiłam je do oglądania ze mną filmu to jeszcze przespałabym cały seans.
Dopiero na końcu coś drgnęło, ale porównując to z całością- totalne dno. Przepraszam za to wyrażenie, ale nie umiem inaczej tego opisać.
Miałam wrażenie, że również aktorzy grający w filmie mieli dość tego wszystkiego. Byleby było i tyle.

Nie lubię tego wyrażenia, ale coś strasznego. Jak można szybko, łatwo i zapewne dość drogo zepsuć taki klimat!

Seans piątkowy z: książką! I jeżeli zapragniecie obejrzeć film to tylko na własną odpowiedzialność, ja ostrzegałam!

Jest to kolejna ekranizacja, która bardzo mnie zawiodła. Oczywiście nie wyobrażałam sobie gruszek na wierzbie, ale nie spełniło to moich najmniejszych oczekiwać. A nie mam dużych wymagań.


A czy Wy już spotkaliście się z tym tytułem?


Miłego, leniwego i zaczytanego weekendu!


1 komentarz:

  1. Koniecznie muszę przeczytać powieści tej autorki i przekonać się czy jest taka naprawdę świetna bo słyszałam wiele pozytywnych opinii i nie chcę się rozczarować :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 radandenelia , Blogger