Problemy książkowe #1: Moda na czytanie



Cześć!

Dzisiaj przychodzę do Was z postem o tematyce książkowej, jednak nie będzie to recenzja. Długo myślałam na tym, czy zaczynać serię Problemów. Mam mieszane uczucia.
Żeby nie było, od razu podkreślę, że pisząc o tym nie chcę nikogo urazić. Jeżeli kogoś mój post dotknie, oznacza to, że ma coś na sumieniu.


Do napisania tego postu skłoniła mnie Karolina z Jeszcze Jeden Rozdział (nie zdążyłam Ci podziękować za nominację do tagu. Oczywiście opublikuję go jak tylko wrócę do domu).
Podczas naszej rozmowy poruszyłyśmy temat dotyczący zakupowego szału.
Cieszę się, że coraz to młodsze osoby sięgają po książki i w końcu nasze społeczeństwo nie będzie uważane za pokolenie nieczytających, jednak granicę łatwo można przekroczyć. Niektórzy to zrobili.
Należę do kilku grup książkowych na facebooku, ale szczególnie na jednym z nich, w którym przeważają osoby w wieku między 12 a 18, można zauważyć ten problem.
Zaczęło się od mody na czytanie książek, a skończyło na jedynie posiadaniu ich.
Liczba postów dotyczących wielkich gór i stosów powieści, które czekają na swoją kolej, zaczęły zalewać całą grupę. Rozumiem, każdy posiada potrzebę pochwalenia się swoimi zdobyczami, jednak jeżeli ilość pozycji do przeczytania przekracza liczbę 50 to coś jest nie tak.
Mieliście taką sytuację, że chcieliście kupić książkę, ale w żadnej księgarni nie była ona dostępna? Tak po prostu, nagle zniknęła z powierzchni ziemi. A przecież jeszcze tydzień temu była na wyciągnięcie ręki.
Mnie to ciągle spotyka.
Taka "Obca" czy "Maybe someday". Z pierwszym tytułem miałam ogromny problem. Od kilku miesięcy słyszałam o niej (głownie o serialu) i chciałam się przekonać, czy naprawdę jest taka rewelacyjna jak ją opisują. Nagle wśród booktuberów tytuł został wymieniony. W przeciągu dwóch tygodni książki nigdzie nie ma. Miałam szczęście (jak to było z tym głupim?) i udało mi się zakupić (po codziennym sprawdzaniu strony, bo może będzie znowu dostępna) ostatni egzemplarz. Zapewne jedna z osób zamówiła książkę i nie odebrała ją w punkcie (wnioskuję tak, gdyż w tym miejscu była od razu do odebrania). Pytam, po co zamawiać i zabierać komuś książkę, jeżeli nawet nie chce się jej kupić?
Tego raczej nigdy nie zrozumiem.
Pal licho z zamówieniami. To co później dzieje się z tymi książkami jest smutne. Nieprzeczytane są ponownie sprzedawane lub wymieniane, bo przecież okładka była ładna, ale zawartość niekoniecznie interesowała. Człowiek widzi te tytuły, które były sprzedawane w księgarni internetowej za dosłownie 9 zł i łapie się za głowę. Nie moja sprawa kto na co wydaje swoje oszczędności, ale trzeba racjonalnie myśleć.
Młodzież zaczęła się inspirować booktuberami (żeby nie było, sama uwielbiam oglądać recenzje) i zakupowy szał ogarnął wszystkich. Tak jak wspomniałam wyżej, najwięcej jest osób, które kupują "bo ładna okładka". Oczywiście, również zwracam na to uwagę, ale nie wygląd zewnętrzny mnie interesuje. To tylko dodatek do cudownej treści. Zastanawiam się, czy rodzice tych dzieciaków jakoś nie reagują. Gdyby moja pociecha zaczęła wydawać tyle pieniędzy, a zauważyłabym, że książki robią jedynie za dekoracje- pewnie zabroniłabym dalszego kupowania. Wiem, brzmi to okropnie, ale od czego są biblioteki? Książka po przeczytaniu się podoba? Nie ma sprawy, można kupić.
To samo tyczy się bestsellerów. Wystarczy, że jakaś znana osoba poleci tytuł i nagle fala uwielbienia do książki zaczyna zalewać cały internet. Jeżeli nie uda Ci się zaczerpnąć powietrza- utoniesz. I nawet nie waż się zapytać "co polecacie?", bo co druga odpowiedź to będzie ten sam tytuł.
Mam dziwne i smutne wrażenie, że coraz mniej jest osób, które posiadają własny czytelniczy gust i zdanie.
Wszystko idzie na ilość, a nie na jakość.

Podsumowując, sama posiadam kilka pozycji do nadrobienia (nie więcej niż dziesięć), uwielbiam oglądać booktuba i dowiadywać się o nowościach. Jeżeli ktoś zachęci mnie do tytułu to zapisuję go i kupuję w odpowiednim czasie. Można to zrobić na spokojnie, bez ogromnego szału. Coś mnie nie interesuje? Nie kupuję, proste. Nie pędzę zaślepiona za trendami, bo wszyscy polecają, więc i ja muszę to posiadać.
Teraz spójrz na swój regał/szafkę/miejsce gdzie trzymasz książki. Ile pozycji na Ciebie czeka? Od jak dawna leżą na półce i proszą się o Twoją uwagę? Powiesz, że nie masz czasu ich przeczytać. Więc nie kupuj nowych.

Miłego i mam nadzieję, że do zobaczenia na TK.

2 komentarze:

  1. Świetny post! Cieszę się, że go opublikowałaś :)
    Zgadzam się z każdym Twoim słowem. Świat książkoholików ogarnę zwyczajny konsumpcjonizm. Dajemy się złapać na promocje i ogólny szał na wydawane nowości.
    Sama nie jestem ideałem pod tym względem. Na swoich półkach mam trochę nieprzeczytanychh egzemplarzy (więcej niż 10 niestety), jednak wiąże się to głównie z systemem czytania jaki sobie opracowałam (opowiem CI o nim w mailu), jednak nie znajdę na swojej półce wyłącznie nowości wszędzie polecanych. Bardzo rzadko kupuję coś, co jest na topie, chyba że faktycznie będę chciała się z taką pozycją zapoznać. Ostatnio znowu poczyniłam zakupy, ale książek, które od dawna miałam na liście i których zakup dobrze przemyślałam. Być może w sobotę pokażę je na blogu :) Na LC mam też półkę "Chcę na prezent" i tam odkładam sobie książki, które mnie interesują i później, jak ktoś ma problem i nie wie, co mi dać, to mam gotową odpowiedź :) Albo jak sama zamierzam coś kupić, to taka lista też jest bardzo przydatna.
    Podsumowując mój wywód, jestem jak najbardziej za tym, żebyś kontynuowała tę serię. O problemach trzeba rozmawiać, nie jest zawsze różowo.
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! No i mam problem! :D Na półkach mam ponad 140 książek w kolejce do przeczytania. Od kiedy zrobiłam porządek - książki, na których mi nie zależy wymieniam na inne, takie które chcę przeczytać (przez co przybywają mi kolejne ciekawe tytuły). No i jak pojawią się nowości moich ukochanych autorów to już totalna kalapita. ;D Tyle, że te kupowane staram się ograniczać do minimum i te za które zapłaciłam czytam od razu. W miesiącu czytam ok. 4 książek (praca, dzieci, obowiązki ;) ) i zdaję sobie sprawę z faktu, że jestem książkoholikiem, ale te książki, które naprawdę chcę przeczytać - będą tkwiły na mych półkach dopóty ich nie pochłonę. Amen. ;) Oczywiście jak lwica walczę z kupowaniem i bywa, że osiągam sukcesy w tym zakresie. Hm... bywa. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 radandenelia , Blogger